„Bizancjum” w centrali PIP. Kolejne publikacje DGP podważające powagę naszego urzędu.
Niestety, z kronikarskiego obowiązku informujemy, że w dniu 3.11.2019 r. na portalu FORSAL.PL zamieszczono artykuł Łukasza Guzy „Ponad 737 tys. zł dla 20 osób. Drugie pensje w PIP” https://forsal.pl/artykuly/1437882,ponad-737-tys-zl-dla-20-osob-drugie-pensje-w-pip.html , a w dniu 4.11.2019 r. w „Dzienniku Gazecie Prawnej” kolejny artykuł pt. „Hojne nagrody dla dyrektorów w PIP„ https://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/1437903,nagrody-dla-dyrektorow-w-pip.html .
Jeżeli ktoś ma ochotę na lekturę i po raz kolejny pokona naturalne uczucie zażenowania, to po zapoznaniu się z treścią publikacji zapewne stwierdzi, że nie ma w niej nic odkrywczego. Opisane mechanizmy są znane od wielu lat, i pomimo regularnego powracania tematu na łamy prasy – nic nie wskazuje na to że w tej materii może się cokolwiek zmienić. Oczywiście, jeżeli w końcu „najwyższe czynniki polityczne” nie dojdą do wniosku, że sytuacja ta kładzie się cieniem na odbiorze społecznym wysiłków podejmowanych przez obóz dobrej zmiany dla stworzenia sprawnej, kompetentnej oraz cokolwiek by to znaczyło cechującej się skromnością służby państwowej.
Nowością publikacji jest to, że tym razem podkreślono, że w PIP od ponad roku trwa spór zbiorowy (pierwszy w historii inspekcji), a jednym z powodów jego wszczęcia był niewłaściwy podział środków na płace w 2018 r., w tym zbyt duża kwota do rozdysponowania bezpośrednio przez centralę PIP. ……
W artykule wypowiedział się prof. Stefan Płażek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ekspert ds. administracji publicznej: „Dodatkowa gratyfikacja ma dwa cele. Jest albo wyrazem wdzięczności za szczególne osiągnięcia, albo ma charakter motywacji do jeszcze lepszej pracy. Jej wysokość ma zapewnić spełnienie tych celów, ale nie może być przesadna czy wręcz absurdalna”.
O skomentowanie nagród dyrektorów i wicedyrektorów w głównym inspektoracie poproszono podmioty nadzorujące działalność PIP. Wojciech Szarama, przewodniczący sejmowej komisji ds. kontroli państwowej, nie odmówił, ale poprosił najpierw o możliwość zapoznania się z informacjami o wysokości dodatkowych gratyfikacji. Z kolei Janusz Śniadek, poseł PiS i przewodniczący Rady Ochrony Pracy przy Sejmie RP (ROP), zapowiedział, że zapozna się ze sprawą i podejmie interwencję, jeśli okaże się, że jest ona konieczna.
Jan Łopata, poseł PSL, członek ROP stwierdził natomiast: „Ubolewam nad tym, co dzieje się nie tylko w PIP, ale także w drugiej nadzorowanej przez Sejm instytucji, czyli Najwyższej Izbie Kontroli. Mam wrażenie, że te dwa dotychczas wzorcowe – pod kątem przejrzystości działania – podmioty ścigają się teraz o to, który otrzyma więcej negatywnych opinii”. Jego zdaniem „wpłynie to na działalność PIP. – Gdy w trakcie kontroli inspektor zacznie wykazywać nieprawidłowości, przedsiębiorca może przecież odpowiedzieć: porządek to najpierw zróbcie u siebie”.
Zauważyć należy, iż instytucja nasza, w dalszym ciągu występuje o coroczne zwiększanie środków na wynagrodzenia – wskazując na rażąco niską wysokość uposażeń inspektorów pracy. I takie zwiększone środki od kilku lat otrzymuje. Jak opisana sytuacja wpłynie na gremia sejmowe, które decydują o przyznawaniu coraz większych środków finansowych na działalność PIP? A co będzie, gdy ktoś podobnej jak dla dyrektorów analizie podda wynagrodzenia w całej rozbudowywanej bez umiaru strukturze centralnej PIP oraz nie mającej umocowania ustawowego i dławiącej niezależność inspektorów pracy strukturze wewnętrznego nadzoru w każdej, nawet najmniejszej jednostce organizacyjnej PIP? A to już nomenklaturowa grupa dobrze powyżej pół tysiąca osób, drastycznie odstających od mediany wynagrodzeń w PIP.
Komentarze wyłączone.