95 lat inspekcji pracy w Polsce – i co dalej ? Kolejny głos wołającego na puszczy?

05 stycznia 2014 | Bez kategorii

zrodlo Thinkctock-bankier.plW ostatnim czasie media elektroniczne upubliczniły wywiad z jednym z inspektorów pracy. Tytuł wywiadu: „Zatrudnienie na 1/60 etatu, utrzymywanie, że w firmie pracują tylko 2 osoby, choć widać przynajmniej 30, a do tego wyzwiska i wyśmiewanie. Tak wygląda wiele kontroli, jakie przeprowadzają inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy”.

 

Publikację tę zamieszczamy za zgodą autora, redaktora Marcina Lekkiego z portalu Bankier.pl.

 

Liczymy, że tekst będzie przedmiotem Waszej uważnej lektury. Mamy także nadzieję, że wywoła także ożywioną dyskusję. I na razie powstrzymujemy się od jakiegokolwiek komentarza, zauważając że jak widać z tekstu, rozmówca red. Marcina Lekkiego rzeczywiście „jest w temacie”.

 

(podkreśleń w tekście dokonała redakcyja www.siprp.pl)

———————————————————————————————————-

bankierW rozmowie z Bankier.pl jeden z inspektorów PIP przytacza szczegóły, jak w praktyce wyglądają przeprowadzane przez nich kontrole. A sytuacja nie wygląda dobrze: większość pracodawców nie traktuje poważnie inspektorów PIP. To samo spotyka ich ze strony prokuratury, która umarza 80% ich zawiadomień. …….

 

Marcin Lekki: Jakie są główne problemy rynku pracy w Polsce?

 

Problemów jest wiele. Główny to podawanie w umowach o pracę wynagrodzenia w wysokości płacy minimalnej (podczas gdy w rzeczywistości zarabia się o wiele więcej) i nieprawidłowa ewidencja czasu pracy, a co za tym idzie: oszustwa związane z listą płac i deklaracjami ZUS. Osobiście za największy problem uważam jednak fakt, że umowy cywilnoprawne zdominowały rynek pracy w naszym kraju.

 

Dlaczego, Pana zdaniem, w Polsce mamy taki kłopot z umowami cywilnoprawnymi?

 

Problem jest bardzo szeroki, trzeba poruszyć kilka kwestii. Winę ponoszą tu m.in. sądy pracy, które w swoim orzecznictwie na pierwszym miejscu stawiają swobodę zawierania umów i tzw. wolę stron. Rozpatrywanie sytuacji w ten sposób, w absolutnym oderwaniu od rynkowej rzeczywistości, jest porażką. Tylko osoba, która nigdy nie była na rynku pracy, może powoływać się na równorzędność podmiotów i swobodę stron w rozpatrywaniu takiej sprawy. Pracownik (zleceniobiorca) nie ma możliwości negocjowania rodzaju umowy – przyjmuje, co dają, albo odchodzi z niczym.

 

Czy jest sens wprowadzania minimalnej stawki godzinowej?

 

Bardzo często spotykam się z umowami-zleceniami będącymi de facto umową o pracę. Podam przykład z jednej z moich kontroli: 10 osób zatrudnionych na umowę o pracę i 17 na umowę-zlecenie, a zakres odpowiedzialności i obowiązków u wszystkich był taki sam. Taka sytuacja jest niedopuszczalna. Takie umowy w wielu przypadkach opiewają na kwotę płacy minimalnej, jednak jako kontroler nie mogę sprawdzić czasu pracy, ponieważ jest on uregulowany tylko w stosunku do umowy o pracę, a nie do umowy prawa cywilnego. Jeszcze gorsza od umów cywilnoprawnych jest szara strefa. Jeśli kobieta pracuje na umowie-zleceniu na część etatu, codziennie dojeżdża do pracy kilkadziesiąt kilometrów, a na umowie ma zapisane zarobki rzędu 500 zł brutto, to według umowy pracuje praktycznie za darmo. Jest to wbrew jakiejkolwiek logice. Takich osób, które dostają część wynagrodzenia „pod stołem” albo w ogóle nie mają podpisanej umowy, jest bardzo dużo. Po stojących na parkingu firmy samochodach widać często, że niemożliwe jest, aby ich właściciele faktycznie zarabiali np. 1600 zł brutto miesięcznie. Nikt nie zazdrości tym pracownikom, że im się powodzi. Problem w tym, że w razie choroby będą otrzymywali świadczenia liczone od płacy minimalnej lub jej ułamka, a w razie pracy całkowicie nielegalnej – zostaną bez jakichkolwiek środków do życia, w tym bez zasiłku dla bezrobotnych.

 

Przychodzi Pan do firmy na kontrolę i… Jakie ma Pan uprawnienia?

 

Inspekcja pracy jest organem nieskutecznym i ma niewielkie możliwości skutecznego działania pomimo ogólnego wrażenia o wszechmocy. PIP ma budżet zadaniowy, więc musimy zrealizować określoną liczbę kontroli w roku. Przez to kontrole są krótkie, płytkie i nic lub niewiele z nich wynika. Inspekcja Pracy jest zbiurokratyzowana, a współpraca pomiędzy instytucjami to fikcja. Pomimo licznych porozumień o współpracy tak naprawdę nikt nie jest nią zainteresowany, bo wynikają z tego tylko problemy kompetencyjne. Nie widzę rzeczywistej instytucjonalnej współpracy. Nie mamy dostępu do pełnych danych z ZUS-u i gdy idziemy do zakładu pracy, to nie wiemy, czy jest tam zatrudnionych dwóch pracujących, czy dwustu. Nie możemy wcześniej robić żadnego rozpoznania – musimy wejść na teren zakładu i przedstawić się, a później się z nas tam śmieją, co często widać na forach internetowych. Jeżeli widzę w firmie uchybienia z zakresu bezpieczeństwa, to jako inspektor wydaję decyzje nakazowe, a w przypadku bezspornych należności finansowych – nakaz płacowy. W przypadku popełnienia wykroczeń mogę nałożyć grzywnę w formie mandatu dla pracodawcy lub osoby działającej w jego imieniu albo sporządzić wniosek o ukaranie. Maksymalna grzywna, jaką można nałożyć za wykroczenia w postępowaniu mandatowym, to co do zasady przedział od 1.000 – 2.000 zł. Z kolei maksymalna grzywna, jaka może zostać nałożona przez sąd, to 30.000 zł. Dla wielu podmiotów grzywna w przedziale od 1.000 do 2.000 jest sporym problemem, a wyższe kary pozostają w gestii sądów. Te jednak często stosują nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzają kary poniżej dolnej granicy (poniżej 1.000 zł) lub nawet orzekają o winie, ale odstępują od wymierzenia kary. Skutek żaden, a roboty mnóstwo. W przypadku stwierdzenia innych nieprawidłowości, których nie można regulować w formie nakazów, wydaje się wystąpienie. Tak do końca trudno powiedzieć, jaki jest status takich wniosków – na pewno nie jest to decyzja w rozumieniu procedury administracyjnej. W przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa składane jest zawiadomienie do prokuratury. Według ostatnich statystyk, znajdujących się w sprawozdaniu z działalności PIP za 2012r., 80% jest umarzanych przez prokuraturę. W efekcie coraz więcej inspektorów rezygnuje ze składania takich zawiadomień, co wyraźnie widać po spadku liczby zawiadomień składanych w latach 2010-2012. Dużym problemem jest to, że inspekcja pracy działa na terenie jednego okręgu (województwa), a firmy już nie. Prowadzenie przez nas kontroli jest w takiej sytuacji bardzo trudne. Część pracodawców zawiera umowę o dzieło przez spółkę-córkę, ma oddziały w wielu województwach, a nasza instytucja jest na tyle niemobilna, że inspektorzy nie mogą poruszać się między województwami. Bardzo ciężko jest nam kontrolować duże firmy – z wieloma oddziałami, z centralą w jednym województwie, a obsługą księgową w innym.

 

Jak zachowują się pracodawcy, gdy przychodzi Pan z kontrolą?

 

Nie zawsze jest tak, że przedsiębiorcy reagują negatywnie. Wielu z nich oczywiście idzie w zaparte, mimo że na pierwszy rzut oka widać, że kłamią. Zachowują się agresywnie, utrudniają kontrolę na wszelkie możliwe sposoby, piszą skargi, sprzeciwy, zażalenia, protesty i co tylko im przyjdzie do głowy. To opóźnia nasze działania, ponieważ musimy wtedy czekać na rozpatrzenie przez kolejne instancje. W tym czasie nieuczciwy przedsiębiorca ma czas na opracowanie skutecznej obrony, choćby poprzez odpowiednie poinstruowanie pracowników. Czasem pracodawcy są wystraszeni i bardzo przejęci kontrolą. Część z nich dlatego, że ma wiele do ukrycia, a część programowo boi się jakiejkolwiek kontroli, mimo że – jak się później okazuje – nie mieli nic do ukrycia, a ewentualne nieprawidłowości były nieznaczne. Jednak to jestem w stanie zrozumieć, nikt przecież nie lubi być kontrolowanym.

 

Wiele słyszy się o tym, że najwięcej do roboty PIP ma w sektorze budowlanym. Czy właśnie tam uchybienia zdarzają się najczęściej?

 

Tego bym nie powiedział. Uchybień jest tyle samo, co wszędzie. W budowlance są one jednak najbardziej spektakularne. Dla przykładu: idąc wzdłuż jakiejkolwiek budowy w sobotę, widzimy wielu robotników, a idąc na kontrolę w poniedziałek dowiemy się, że w sobotę na budowie nikt nie pracował. Ewidencja czasu pracy w firmach bardziej mobilnych, takich jak budowlane czy handlowe, tak naprawdę nie istnieje (przynajmniej niewiele wspólnego ma z rzeczywistością), a jej sprawdzanie to dla inspektora strata czasu. Kiedyś, gdy poszedłem na kontrolę w lutym, dostałem ewidencję czasu pracy wypełnioną na kilka miesięcy naprzód. Ktoś zwyczajnie pomylił się i spreparował ewidencję na zapas. Z innych uchybień w ewidencji: nie ma ewidencjonowanych godzin nadliczbowych czy też pracy w soboty, a nawet w niedziele (to ciekawe np. przy sklepie czynnym przez siedem dni w tygodniu). Tak bezrobotni wykręcają się od podjęcia pracy Kontrolerom nie jest łatwo sprawdzać sektor budowlany. Jeśli wchodzę na kontrolę, przykładowo budowy biurowca, jednoosobowo, to przecież nie mam fizycznej możliwości sprawdzenia tak naprawdę czegokolwiek. Przed wejściem widzę z ulicy 30 osób, a po próbie wylegitymowania okazuje się, że na budowie pracują dwie. Znam przypadek, gdy pracownik zginął na budowie w ubraniu roboczym, ale nikt z współpracowników formalnie nigdy go nie widział.

 

Wiele uchybiań, na jakie natyka się PIP, wynika bezpośrednio z mechanizmów, jakie działają na polskim rynku pracy. Czy widzi Pan jakieś sposoby na poprawę sytuacji?

 

Rząd ciągle zapowiada, że będzie lepiej… Ostatni pomysł ministra Kosiniaka-Kamysza (minimum 10 zł za godzinę pracy od umowy-zlecenia) to tak naprawdę zrównanie z płacą minimalną. Wprowadzenie minimalnej godzinówki w takiej sytuacji nic nie zmieni. Po raz kolejny wchodzi w grę ewidencja czasu pracy, a raczej jej brak. Ponury żart jest taki, że zatrudniając pracowników, pracodawcy mylą połowę etatu z połową doby. Z umowami cywilnoprawnymi jest jeszcze gorzej. Co z tego, że zleceniobiorca zarobi 10 zł za godzinę Ważne jest to, czy zapłaci się mu za wszystkie godziny, no i ile ich oczywiście będzie. W mojej ocenie wprowadzenie kolejnej regulacji nic nie zmieni. Najgorsze jest to, że wprowadzenie regulacji może nic dobrego nie da, ale ludzie zarabiający marne grosze na umowie-zleceniu też muszą jakoś żyć. A żeby żyć w miarę godnie, odkładać cokolwiek na przyszłość, muszą mieć spełnione – zgodnie z piramidą Maslowa – podstawowe potrzeby. Niestety, większość takich osób ma problem, żeby zmieścić się na jej pierwszym poziomie (potrzeby fizjologiczne – przyp. red.). Ciężko powiedzieć ludziom, żeby odkładali sobie na emeryturę, jeśli nie stać ich na opłacenie rachunków.

 

A obniżenie kosztów, np. składek ZUS?

 

Zgadzam się z opinią, że koszty okołopłacowe są za wysokie. Koszty pracy trzeba obniżyć, to nie ulega dyskusji. Jeśli na niepłaceniu składek pracodawcy zyskują tysiące złotych miesięcznie na jednym pracowniku (z takimi sytuacjami się spotykałem), to wcale się nie dziwię, że wielu z nich ryzykuje i zatrudnia „na czarno”. Bezsensowna jest także dyskusja na temat tego, czy powinniśmy pracować 60 czy 67 lat, bo prowadzona jest przez osoby, które nie rozumieją problemu. Każdy system, z którego bierze się więcej niż dokłada, musi się prędzej czy później zawalić, i to właśnie dzieje się z ZUS-em. Kolejne podwyższanie poszczególnych składek nie spowoduje większych wpływów – efekt będzie odwrotny do zamierzonego. Po każdych wyborach mamy zmianę nastawienia rządzących. To tak, jakby tuż przed ukończeniem budowy wieżowca ktoś przyszedł i powiedział, że niszczymy to i budujemy tutaj małe domki. Tak właśnie wszystko się odbywa w Polsce co 4 lata. Inną sprawą jest to, że nasz kraj kocha cwaniaków. Wystarczy wspomnieć taką sprawę, jak ustawa abolicyjna. Ludzie, którzy rzetelnie regulują swoje zobowiązania wobec banków i urzędów, dostają po plecach. Gdy Cimoszewicz po wielkiej powodzi powiedział, że od szkód trzeba się ubezpieczać, to przestał być premierem. Przedsiębiorcy, którzy w zębach noszą co miesiąc pieniądze do ZUS-u i urzędów skarbowych, mają pełne prawo być wściekli na rządzących. Tamci bowiem umorzyli zaległości w składkach tym, którzy ich nie odprowadzali, bo kombinowali z dziwnymi umowami na składanie długopisów, których nikt nie widział itp. Ci, którzy przez lata unikali obciążeń i się odpowiednio zorganizowali, dostali wsparcie państwa poprzez ustawę abolicyjną. A co ma powiedzieć przedsiębiorca, który nie zainwestował w rozwój firmy, nie zapłacił więcej swoim pracownikom, choć zasłużyli na to, ale składki w terminie opłacił Albo ten, który nie pojechał z rodziną na wakacje, nie zmienił samochodu czy nie wyremontował domu dlatego, że sumiennie płacił składki Tacy ludzie żądali w internecie zwrócenia składek, zresztą moralnie słusznie, choć oczywiście nieskutecznie. Problem z regulacjami (także z tymi dotyczącymi rynku pracy) jest taki, że nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich wpływu na rzeczywistość gospodarczą. Pamiętam, że gdy jakiś czas temu obniżono w Polsce akcyzę na alkohol, to część rządzących obawiała się o spadek wpływów do budżetu. Okazało się jednak, że spadła wartość nielegalnego przemytu, a wpływy do budżetu z tytułu akcyzy wzrosły. Według mnie nie ma jednego lekarstwa na tę przypadłość, a terapia winna być wielokierunkowa, jednak nigdy nie będzie gwarancji powrotu do zdrowia. Dalsze chowanie głowy w piasek jednak również niczego nie załatwi.

 

Czy w świetle tych wszystkich absurdów widzi Pan sens swoich działań ?

 

Już wspomniałem, że 80% zawiadomień o przestępstwach zgłoszonych przez inspekcję pracy jest umarzanych. Ale to jedna część problemu. Jeśli jednak działania instytucji szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości w żaden sposób nie zmuszają do wpłaty zaniżonych składek, sygnał jest jednoznaczny – to się po prostu opłaca. Cieszy mnie, kiedy uda się rozwiązać jakiś problem. Tak jak przy okazji jednej z ostatnich spraw: byłem w pewnej niewielkiej firmie i okazało się że 5 osób pracuje na umowy-zlecenia. Zakwestionowałem wystawione wstecz umowy, a pracodawca uregulował wszystkie zobowiązania, wszystkich zatrudnił na umowę o pracę i uzupełnił składki. Jednak nie zawsze tak się udaje – to raczej wyjątek. Problem nie leży tylko w skuteczności działania inspekcji pracy, ale w całym systemie. Ja jako kontroler staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. A to, że system się wali, nie jest już moją winą. Systemu żaden z nas samodzielnie nie jest w stanie ani zmienić, ani naprawić. Nie mam siły przebicia, widzę absurdy, ale kto chce słuchać głosu wołającego na puszczy.

 

 

Panu Marcinowi Lekkiemu jeszcze raz bardzo serdecznie dziękujemy za zgodę na zamieszczenie na naszym portalu powyższej publikacji.

 

źródło: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Inspektor-PIP-zatrudniaja-na-1-60-etatu-a-my-jestesmy-bezradni-3020768.html

 


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarzy 50 do wpisu “95 lat inspekcji pracy w Polsce – i co dalej ? Kolejny głos wołającego na puszczy?”

  • 1 big napisał(a):

    Zapewne typowanie do otrzymania orderów było „obiektywne” i otrzymają je osoby które na to zasłużyły.

  • 2 Ciekawy napisał(a):

    Może z okazji tego jubileuszu GIP podchwyci pomysł i zaleci, by obligatoryjnie przeprowadzić wśród pracowników każdego Okregu jubileuszowy sondaż, w którym każdy pracownik danego Okregu w kilkustopniowej skali „oceni” Kierownictwo Okręgu pod kątem: organizacyjnym, merytorycznym i odnoszenia się do pracowników. Oj ciekawe, co by z tej ankiety w niektórych Okręgach wyszło.

  • 3 Julian napisał(a):

    GIP wprowadza jedynie przyjazne inspektorom zarządzenia, Kierownictwo Okręgu jest po stronie inspektorów i rzeczywiście służy pomocą oraz broni inspektora, który o to wnioskuje, podwyższenie płac, przyjazne i godne warunki pracy w terenie i biurze OIP, nie ma kontroli tematycznych, ankiet, sprawozdań, NAVIGATOR do stosowania jedynie dla chętnych,jeździsz na kontrole tym, czym Ci pasuje, przyjazna inspektorom administracja w Okręgu – tego życzę z okazji obecnego jubileuszu.

  • 4 ip napisał(a):

    W poniedziałek na Zamku bawią się najlepsi pracownicy PIP a reszta uczci 95-lecie pracą. Koleżanko, kolego zastanów się co zrobić żeby do nich dołączyć.

  • 5 Ciekawy napisał(a):

    A może ktoś z nominowanych podzieli się na tym Forum cenną informacją co takiego szczególnego trzeba robić, by zostać wybranym do odznaczenia medalem?

  • 6 James napisał(a):

    No cóż – tak to bywa. Kierownictwo się bawi a ip-y zasuwają. zastanawia mnie kto i na jakich zasadach wskazał kandydatów do odznaczeń – jakby nie było; państwowych. Związki znowu nie miały nic do powiedzenia. Przykra rzeczywistość pokazywana w tak prawym urzędzie jakim jest PIP….

  • 7 2801 napisał(a):

    do Ciekawego: po prostu ręka rękę myje…. i tyle.

  • 8 James napisał(a):

    Do „ciekawego” – trzeba być „looojalnym wobec OPI-a. więcej nic nie trzeba; poza tym – znając praktykę – poza tym nicccc… się nie liczy !!!!

  • 9 Miś napisał(a):

    To proste. By być nominowanym trzeba przede wszystkim lubić swoją pracę, z sercem ją wykonywać i angażować się w to co się robi oraz w profilaktykę, a wówczas Okręgowy lub związki zauważą takiego pracownika i medal pewny. Nie ma się co przejmować następna szansa już za 5 lat.

  • 10 lukur napisał(a):

    Jakoś prawie mało zauważalnie „przeszła sprawa” wprowadzenia w życie zarządzenia GIP w sprawie ocen bieżących.Jeśli bliżej się temu przyjrzeć, to zarządzenie to, to nic innego, jak: usankcjonowanie nieformalnej dotąd pozycji koordynatora, kierownika i z-cy OIP jako pośrednich szczebli podległości służbowej, podporządkowania i ” przełożeństwa” dla IP-a (co sprzeczne jest i z przepisami prawa, konwencją MOP i z zasadami funkcjonowania IP jako organu samodzielnego i I instancji), wprowadzenie możliwości wywierania nacisku na IP-a, poprzez częste i niestety najczęściej subiektywne oceny jego pracy (pamiętajmy, że każda i ta sama dokumentacja może zostać oceniona zarówno bardzo dobrze jak i bardzo źle, w zależności od kryteriów, skali i wiedzy, zapatrywań, poglądów, itp. właśnie tegoż oceniającego – trzeba będzie, jak w szkole nauczycielom, „przypodobywać” się oceniającym, wiedząc, że ewentualne „spory” w tym względzie będzie rozstrzygał z-ca OIP, najczęściej przecież będący przychylnym oceniającemu koordynatorowi -„koszula bliższa ciału”- którego w związku z tym także należałoby „sobie zjednywać”, bo należy pamiętać, że te oceny wpływać będą i na możliwość „pojechania” po pensji (zabranie dodatku) i na ocenę 3 letnią. Związki zawodowe zajmowały w tej sprawie stanowiska, może więc warto by je upublicznić na stronie stowarzyszenia – będziemy mogli wtedy zobaczyć, kto i jak broni jeszcze statusu inspektora pracy, a kto już się pogodził z tym, że rangi tej już nie ma, a inspektor pracy nie znaczy nic innego, co zwykły kontroler i do tego w całości wykonujący swoją pracę pod ścisłym dyktandem i kierownictwem innych osób(oceniających, kierowników, z-ców OIP, itp.). Jeżeli tak ma być, to po co te szumne nazewnictwo – inspektor pracy ( w dorozumieniu samodzielny, niezawisły organ, nienarażony na wpływy innych, w tym „przełożonych”). Należy zatem zmienić zapisy w przepisach, w regulaminach pracy – w regulaminach organizacyjnych poszczególnych OIP, już od dłuższego czasu tę utratę rangi IP usankcjonowano i zaczęto wprowadzać potwierdzające to zmiany, np. w postaci wykazania szczebli pośrednich „podlegości” IP-a, tak w formie pisemnej, jak i graficznej – koordynator, kierownik, z-ca OIP i dopiero sam OIP. Drzewiej w PIP istniało podporządkowanie na zasadzie: IP-OIP-GIP. Było to czytelne, logiczne i jasne oraz świadczyło o randze tegoż IP-a. Teraz należy się chyba spodziewać, że w niedalekiej przyszłości, także i koordynatorzy poszczególnych tematów zostaną też zwierzchnikami i przełożonymi IP-a (a co? – nie można?). No cóż, smutne to wszystko, ale niestety prawdziwe – kierownictwo GIP robi co chce, związki są słabe, lub ich szefostwo nie ma interesu aby coś w tych sprawach robić, zmieniać, hamować GIP – a Nam pozostało tylko wyrzucić z siebie gorycze i czasem podzielić się swoimi żalami, najczęściej anonimowo (nie ma co się dziwić, każdy chce dalej pracować), na stronie stowarzyszenia – dobrze, że chociaż ona istnieje.

  • 11 Pytający napisał(a):

    Mam pytanie, czy zarządzenia GIP-a, a między innymi to jubileuszowe w sprawie bieżącej oceny podlegają zaskarżeniu?

  • 12 lukur napisał(a):

    do pytającego: czy zaskarżeniu?-nie wiem, ale na pewno istnieją możliwości jego uchylenia lub co najmniej zmiany- jak znajdę trochę czasu i” poszperam” to odpiszę – chyba, że inni z Nas pozwolą sobie jeszcze w tym temacie zabrać głos, podzielą się z Nami wiedzą i Nas bardziej uświadomią – wiem, że jest dużo mądrych ludzi wśród rzeszy inspektorskiej, tylko nie wszyscy z Nich chcą się wypowiadać i dzielić swoją wiedzą oraz doświadczeniem na tej (na dziś jedynej „publicznej” i obiektywnej, umożliwiającej wyrażanie przez ludzi z PIP swoich poglądów i ocen) stronie stowarzyszenia, z którymi, a jest na to duża szansa, mogą zapoznać się różni odbiorcy/czytający np. z kręgów władzy (nie tylko władzy PIP ale też z wykonawczej czy ustawodawczej, członkowie ROP, itd., co w końcu też może odnieść pozytywny dla inspektorów i całej PIP skutek.

  • 13 mip napisał(a):

    Dla lukura mam smutną informacje tylko stowarzyszenie i SOLIDARNOŚĆ odniosła się na piśmie z krytyką do zarządzenia GIP w sprawie bieżących ocen. Mogą przedstawić pisma w tej sprawie. Dziwne zachowanie ZZ PPIP przecież i w tym związku znajdą się myślący inspektorzy, już rozdano medale i zaszczyt z okazji jubileuszu. Warto zjednoczyć wszystkich gdyż to zarządzenie będzie narzędziem niebezpiecznym a GIP po raz kolejny umywa ręce i zrzuci na OIP-y.

  • 14 Jack Sparrow napisał(a):

    Pytający … jeśli chodzi o zarządzenia GIP to co prawda nie podlegają one jak to ująłeś „zaskarżeniu” ale muszą być one zgodne z obowiązującymi powszechnie przepisami prawa. Tutaj bardzo trafnie zauważył lukur że zarządzenie o którym mowa narusza ( również w mojej ocenie – nie wprost ale w sposób pośredni ) uprawnienia inspektora pracy jako organu samodzielnego wynikające z ustawy o PIP oraz postanowień konwencji MOP nr 81 Zauważcie ponadto że zgodnie z art. 49. 1. ustawy o PIP – Pracownik wykonujący czynności kontrolne podlega okresowym ocenom kwalifikacyjnym nie rzadziej niż raz na 3 lata – wprowadzenie ocen bieżących oprócz oczywiście ocen kwalifikacyjnych wynikających z ustawy – nie ma umocowania prawnego ponieważ ta dodatkowa ocena nie jest uwzględniona w naszej ustawie a tak należy ją traktować. Popatrzcie na treść zarządzenia jest ono wydane tylko i wyłącznie w oparciu o statut PIP a nie ustawę

  • 15 mip napisał(a):

    Należy zwrócić uwagę na strukturę i elemnty oceniane które pokrywają się z zarządzeniem dotyczącym ocen okresowych. Jest to zamach na umocowanie ip który owszem podlega ocenom który jak kierownicto zechce może być prowadzone co miesiąc co wypełnia dyspozycję nie rzadziej niż 3 lata, ale trzeba mieć jaja żeby tak powiedzieć „ocena okresowa co miesiąc, to mój pomysł na funkcjonowanie PIP – podpisano…. A społeczeństo podziękuję za sprawne kierowanie instytucją

  • 16 Neo napisał(a):

    do mip – nikt już nic nie powie, GIP oraz OIP skutecznie „wykastrowali” Inspektorów Pracy. Organ jakim jest IP to fikcja. Związki Zawodowe w PIP straciły chyba kontakt z rzeczywistością. A kropką nad i była „czystka” niewygodnych pracowników, którzy swoją wiedzą zawstydzali i wprawiali w zakłopotanie „Pentagon”. Zatem jak przetrwać? Oto sposób ” podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem istoty sprawy nie peszyć przełożonego.” (Ukaz Cara Rosji z dn. 9 grudnia 1708 r.)

  • 17 Icek napisał(a):

    Może to nowe – jubileuszowe zarządzenie powstało bo dla niektórych kontrole dokumentacji – ocenianie IP to prawie celebra. Najpierw będzie owa ocena, potem będzie weryfikacja oceny przez Kierownictwo Okręgu, głęboka analiza i wyciąganie wniosków, następnie spotkania z inspektorami w sekcjach z omówieniem oceny i analizy, potem czas wdrażania wyciągniętych wniosków …. i tym sposobem pół roku zleci i co? … – przyjdzie kolejna ocena. Tym sposobem nie trzeba się będzie zajmować innymi ważnymi zagadnieniami, no bo i kiedy?

  • 18 koala napisał(a):

    Czasami człowiekowi nerwy puszczają. Nie dość, że brakuje pieniędzy na podwyżki od kilku lat, to jeszcze ocenianie dokumentacji. Kto za to zapłaci – moje pytanie kiedy pani GIP była ostatni raz na kontroli; kiedy byli jej zastępcy. Chyba za króla Ćwieczka. Należy pamiętać, że OIP-y i ich zastępcy to też urzędnicy państwowi.. Kto ich ocenia i na jakich zasadach?! gdzie jest KK ZZPPiP?! dalej śpi i uważa, że wszystko da się zamieść pod dywan!

  • 19 Neo napisał(a):

    do koala – jaki dywan? przecież były przewodniczący ZZPPIP został okręgowym, a w ZZ „S” przewodniczący to były zastępca GIP-a, który obecnie piastuje stanowisko kierownicze. Nie łudźmy się, to nie „związki” to „układ”…

  • 20 mip napisał(a):

    DO Neo – tylko SIRP oraz NSZZ SOLIDARNOŚĆ wniosła zastrzeżenia do „jubileuszowego prezentu GIP”.

  • 21 Neo napisał(a):

    do Mip – zgoda, „S” wniosła zastrzeżenia i co dalej?… nic :), SIPRP to inna para „kaloszy”, ale od ZZ wymagam ciut więcej. Moim zdaniem ZZ „S” musiał „coś” zrobić, w końcu dużymi krokami zbliżają się wybory przewodniczącego,a brak reakcji ze strony związku, to wyśmienity prezent dla ewentualnego rywala :)… po prostu gra pozorów…ZZ „S” udaje, że coś robi, a GIP udaje, że się przejmuje…

  • 22 Tito napisał(a):

    A ja jestem wdzięczny za wprowadzanie tego typu zarządzeń bo w moim przypadku mobilizuje mnie do szukania innej NORMALNEJ pracy . I nie chodzi w moim przypadku o kwestie finansowe ale o stosunek niektórych zastępców oip-a do inspektorów. Całkowity brak szacunku, kultura osobista na poziomie który pozostawia wiele do życzenia … przepraszam ale jeśli tacy ludzie reprezentują ten urząd to niestety nie świadczy to o nim dobrze … Nie znam obecnie inspektora z podobnym do mnie stażem któremu praca ta sprawiała by satysfakcję a tak było w moim przypadku jeszcze parę lat temu…

  • 23 Julian napisał(a):

    Moim zdaniem „najlepszym prezentem” Kierownictwa PIP dla osób zarządzających danym Okręgiem na jubileusz 95-lecia PIP jest wciąż modyfikowany NAVIGATOR. Ci z Nich, którzy poznali i opanowali do perfekcji obecne możliwości tego oprogramowania mogą bez większego trudu nie ruszając się z za biurka m.in. czuwać nad prawidłowym doborem przez inspektorów pracy zakładów do kontroli, nadzorować na bieżąco zatwierdzanie przez NIP-ów planów pracy inspektorów i korygować „błędy” w tym zakresie, czuwać nad bieżącym i pełnym wykorzystaniem przez inspektorów pracy całej dostępnej Floty samochodów służbowych przed samochodami prywatnymi.
    Na marginesie trochę się dziwię, że Nadinspektorzy tak bezkrytycznie pozwalają sobie wciąż dorzucać do wykonywania coraz to nowe obowiązki według mnie nijak nie związane ze „stopniem awansu zawodowego” jakim jest stanowisko Nadinspektora pracy.
    Według mnie Nadinspektorzy pracy powinni wspierać młodszych stażem inspektorów wchodzących w skład danego zespołu, służyć im praktyczną radą, doświadczeniem, pomocą i udziałem swojej osoby w „trudnych kontrolach” – tylko kto by wtedy zamiast nich klikał w NAVIGATORZE? Obecnie chyba sa tak zagonieni przez szefów do tych administracyjnych zadań, że na czynności merytoryczne zwyczajnie nie mają czasu i choć źle im nie życzymy, to kto wie czy wzrok nie zaczyna im zaczyna powoli wysiadać od tego ciągłego wpatrywania się w miniaturowe okieneczka NAVIGATORA i czy palce nie drętwieją od klikania w klawiaturę. A może po prostu tak ma być lub wszystkim to pasuje?

  • 24 lukur napisał(a):

    Przepraszam, że ponownie wracam do tematów, które zapewne niektórym z Nas już się znudziły, a nie którzy uważają już je za przeszłość, do której nie warto wracać, bo to i tak nic nie da. Ja jednak myślę- mam nadzieję, że da i warto chociażby o tym mówić. Jeśli się coś „nagłaśnia”, w jakikolwiek sposób i w formie – to coś to w końcu da, spowoduje jakąś reakcję, skutek. Niestety, jak na razie mamy do czynienia ze skutkami niezbyt pozytywnymi dla inspektorów pracy. Przykładem tego skutku jest reakcja w postaci wydania zarządzenia w sprawie ocen bieżących, co bynajmniej Ja odebrałem jako ostrą i zdecydowaną „odpowiedź” kierownictwa PIP na zbyt mocno akcentowane i wyrażane na zewnątrz niezadowolenie wśród pracowników PIP spowodowane brakiem podwyżek wynagrodzeń od kilku lat (pisali o tym i w tym znaczeniu już niektórzy z Nas – taki „bat” na niepokornych). Tym niemniej, myślę, że jednak tym bardziej należy wypowiadać się na tematy, które Nas bolą, a które jak widać z „rankingów” głosowań na stronie stowarzyszenia, dotyczą właśnie spraw wynagrodzeń, struktur podległości i braku brania pod uwagę opinii większości pracowników PIP. Piszę o tym, dlatego, że chcę zachęcić koleżanki i kolegów do zamieszczania swoich opinii, a być może też rozwiązań jak wyleczyć te „toczące na Urząd choroby” na np. niniejszej stronie. pamiętajmy, że w obecnych czasach fora są czytane, właśnie m.in. aby analizować opinie ludzi i wyciągać z nich wnioski. Na pewno są one też analizowane przez pracowników i kierownictwo GIP – więc idąc tym tropem, może warto by np. pomyśleć nad utworzeniem na stronie SIPRP „specjalnej zakładki-skrzynki mailowej adresowanej głównie do kierownictwa PIP, na której moglibyśmy wypowiadać się w istotnych kwestiach dotyczących wykazywania nieprawidłowości i wskazywania rozwiązań, które mogłyby je usunąć? – stanowiłoby to zarazem taki „mały” substytut odbycia pewnej części procesu konsultacji z pracownikami, odnośnie podejmowanych (zarządzenie w sprawie ocen) i nie podejmowanych (podwyżki wynagrodzeń) działań. I tak na zakończenie: 1) w moim sklepiku osiedlowym znowu podnieśli ceny, a do domu przysłali mi wyższe rachunki- a „piniendzy ni ma”; 2)można by chyba zawnioskować o zmianę zapisu podstawowego przepisu w naszej ustawie o PIP, na zapis:”Państwowa Inspekcja Pracy jest organem powołanym w szczególności do nadzoru i kontroli jakości wykonywania pracy w PIP, a w miarę możliwości i czasu do sprawowania nadzoru i kontroli nad warunkami pracy….” – bo jak już rozumieć kontrole wszystkich przez wszystkich i wszystkich szczeblach?(kontrole IP-ów kontrolują koordynatorzy, których kontrole kontroli kontrolują z-cy OIP-ów,a ich jeszcze OIP. których znowu kontrole, kontroli kontroli, kontrolują: sekcja wewnętrzna i audytu wewnętrznego, które znowu są kontrolowane przez dyrektorów,itd. aż do z-ców GIP i samego GIP. Brakuje jeszcze aby Marszałek Sejmu i ROP kontrolowała „w ramach ocen bieżących” GIP, a Sejm też w ramach tych ocen całą PIP – i mamy komplet, sorry chyba chodziło mi o kotlet-klops. Sami się zapędzamy w „kozi róg” z którego później trudno się wydostać. Dlatego koledzy i koleżanki piszcie i domagajcie się „normalności”, bo w przeciwnym razie nic się nie zmieni na lepsze, czego sobie i Wam nie życzę!

  • 25 lukur napisał(a):

    Jeszcze w uzupełnieniu: te proponowane „skrzynki” to trochę takie na wzór tych jeszcze z czasów PRL- skrzynek skarg i wniosków, a trochę uwzględniające już „nowe czasy”(postęp technologiczny- komputery, internet itp.)i metody komunikowania się, w tym przypadku „informacje odwrotne” od pracowników organizacji do zarządzających nią.
    A tak swoją drogą, to teraz to tylko współczuć koordynatorom- zakładając, że średnio ma on w zespole powiedzmy 10-ciu IPów, to razy 3, daje 18 kontroli do oceny (planowanie, dokumentacja/papiery, efekty, itd.)w m-cu. Żeby to zrobić dobrze (czytaj obiektywnie, rzetelnie i starannie)musiałby on poświęcić na 1 IP-a załóżmy 1,5 dnia (ocena j.w. plus opis w arkuszu oceny plus zapoznanie i omówienie uwag, co razem daje nam powiedzmy 15 dni. Reszta dni z m-ca pracy (średnio 21 w m-cu) to narady, spotkania z kierownictwem,opinie itp.- na kontrole i samokształcenie zostaje mu więc???A przecież i on musi wykonać swoją liczbę kontroli (co najmniej 3 w m-cu i więcej)bo przecież też powinien być oceniany, tak jak inni (równe traktowanie?)- no cóż będzie musiał wybierać: oceniać szybko i byle jak, „po łepkach”, ale za to według „obowiązującej” w OIP linii, i dodatkowo starać się zrobić dobrze swoje kontrole lub…(dopowiedzcie sami)- tak czy siak będzie on sfrustrowany. Ale żeby wlać trochę pozytywizmu i dodać uśmiechu do tych moich wypocin, proponuję utworzyć (z przymrużeniem oka)tzw. Kodeks (nie?)dobrych praktyk, zawierający rady, szczególnie dla początkujących IP-ów, jak (nie?)należy postępować. Jeśli ktoś będzie chciał w tym zauczestniczyć, abyśmy pośmiali się sami z siebie (a czasami zdrowo jest się z siebie samego pośmiać), to może coś w tym stylu dopisać. A więc, (nie?)proponuję:
    1-zjednaj sobie swojego koordynatora (KO)-bądź dla niego miły, uczynny, przymilaj mu się nie tylko w pracy, ale też w sklepiku i w kościele. Pamiętaj, że twój byt i twoje postrzeganie przez zwierzchników (awanse, podwyżki,itp.) będzie takie jak on Cię będzie przedstawiał. Jeśli stoisz za nim w kolejce w supermarkecie, a on zapomniał chlebka lub mleka to nie zwlekaj, tylko pobiegnij i mu je przynieś. Jeśli zabraknie mu pieniążków przy kasie- daj mu je bez zwłoki, kosztem nawet batonika, który miałeś kupić dziecku- wytłumaczysz mu później,że jak dostaniesz większą nagrodę to kupisz mu za to 100 takich batoników. Jeśli nie będzie miejsca w kościele to „rozepchnij się” kosztem nawet 80-letniej staruszki w celu zrobienia miejsca dla swojego KO – bo kto jest w końcu dla Ciebie ważniejszy? babcia? czy KO? Jeśli usłyszysz, że KO popsuł się samochód- nie zwlekaj, zaproponuj mu, że będziesz go podwoził do pracy, a jeśli odmówi, to i tak podjeżdżaj pod jego dom – wytłumaczysz mu, że właśnie przejeżdżałeś. Pamiętaj te działania wpłyną na zwyżkę twojej oceny w obszarze: koleżeńskość i zasady współżycia społecznego (sklepik, kościół) oraz dyspozycyjność i zaangażowanie na rzecz Urzędu („podwózka” zwierzchnika samochodem)
    2- starannie planuj i dobieraj kontrole do wykonania – jeszcze przed jej rozpoczęciem oceniaj przyszłą wartość (plusy i minusy) kontroli pod kątem oceny bieżącej. Jedną kontrolę dobierz i zrób jak najlepiej (sam ją później wskażesz do oceny), a pozostałe dobieraj tak aby nie były zbyt skomplikowane, nie wnikaj w zbyt dużo problemów (czas kontroli się kłania), a zagadnień nietypowych i trudnych lepiej nie ruszaj (przecież nie wszystko się widzi)bo możesz się „zakopać”. Co drugą kontrolę staraj się „omawiać z KO, np. jak do tego czy innego problemu podejść, jaką decyzję wydać,itp. Wtedy możesz liczyć na dobrą ocenę za dany m-c (w perspektywie też tę półroczną)bo będziesz mógł się spodziewać dobrych ocen z tej wskazanej przez Ciebie i tej „konsultowanej” z KO. Pamiętaj, że KO jest kapitanem, a ty jedynie „majtkiem” na tym statku i że jest on człowiekiem dobrze ocenianym i „słuchanym przez OIP-ów (inaczej by nie był KO). Jadąć samochodem nie rozglądaj się na boki, bo nie daj Boże zobaczysz jakieś „złe” rusztowanie, roboty na dachu – a po co Ci później się gryźć i „walczyć” ze starymi nawykami nawołującymi do zatrzymania i kontroli – pamiętaj, że możesz mieć problemy, bo co jak się okaże, że to osoby pracujące na „czarno” lub jest kilku podwykonawców -nie poradzisz sobie z obroną czasu kontroli, wydaniem upoważnień i jeszcze obróbką tego wszystkiego, nie mówiąc o efektach (bo przecież może trzeba będzie do Sądu z tym?) – lepiej tego „nie widzieć”, a jak jedziesz i oczy z przyzwyczajenia same Ci „patrzą” na boki, co jest oczywiście niezgodne z prawem o ruchu drogowym, to kup sobie np. gogle i je zakładaj na czas jazdy.