Listopadowe refleksje (w 105 – lecie PIP).
Kończy się już powoli rok, który Państwowa Inspekcja Pracy z sobie tylko znanych powodów uznała za szczególny, z uwagi na 105-lecie utworzenia tej instytucji dekretem tymczasowym Naczelnika Państwa z 3 stycznia 1919 r. „O urządzeniu i działalności inspekcji pracy”. Organizowane są więc w każdym z inspekcyjnych okręgów mniej lub bardziej udane konferencje jubileuszowe, jest też okazja do wzmożonego przyznawania nagród i odznaczeń.
W sumie to chyba dobrze, nigdy nie za wiele działań w celu budowania tożsamości instytucji i dumy z jej historii.
Pięć lat temu, kiedy wypadał okrągły jubileusz 100-lecia Państwowej Inspekcji Pracy, Stowarzyszenie Inspektorów Pracy Rzeczypospolitej Polskiej starało się wpłynąć na ówczesne władze PIP o uwzględnienie symboliki państwowej w systemie identyfikacji wizualnej PIP czy najważniejszych dokumentach sygnowanych przez inspektorów pracy. Zwracaliśmy także uwagę na zapomnienie i zaniedbanie grobów ojców-założycieli PIP – Franciszka Sokala na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie oraz Mariana Klotta de Heidenfeldt na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Nad żadną z tych mogił nie pojawił się przedstawiciel ówczesnego najwyższego kierownictwa Inspekcji, podobnie zresztą jak przed tablicą pamiątkową Mariana Klotta de Heidenfeldt, którą ta właśnie inspekcja ufundowała tam w nieodległym 1994 r. Dlaczego? Teraz to już chyba nieważne, i szkoda czasu na nazywanie tej sytuacji po imieniu… Kwiaty i wieńce na obu grobach się pojawiły, dzięki zaangażowaniu członków SIPRP i MOZ Nr 15 NSZZ „Solidarność 80” w PIP.
A w roku bieżącym, czyli 5 lat później nowy Główny Inspektor Pracy znalazł jednak czas i odwiedził mogiłę Mariana Klotta de Heidenfeldt, podjął także decyzję (po kilkunastu latach naszych starań) o przyznaniu inspektorom pracy prawa do opatrywania godłem państwowym podstawowych dokumentów kierowanych przez inspektorów pracy do kontrolowanych podmiotów. I to na pewno działania w dobrym kierunku. Może uda się wspólnymi siłami nawet odbudować popadający powoli w ruinę nagrobek tego wielkiego Polaka?
Cieszymy się również, że razem z przedstawicielem nowych władz krakowskiego okręgu Inspekcji, p.o. Okręgowego Inspektora Pracy – Robertem Pasikowskim udało się w listopadowe święto odwiedzić zarówno grób Mariana Klotta de Heidenfeldt jak i – pewnie pierwszy raz w historii OIP Kraków – groby przedwojennych inspektorów pracy: Obwodowego Inspektora Pracy w Krakowie (od 1920 r.) – Kazimierza Skrochowskiego, Okręgowego Inspektora Pracy w Krakowie (w latach 1931-1936), a wcześniej w Lublinie – Stefana Franciszka Czarnieckiego, Obwodowego Inspektora Pracy w Bielsku, pełniącego obowiązki Okręgowego Inspektora Pracy w Krakowie (w latach 1936-1937), a potem p.o. Okręgowego Inspektora Pracy w Toruniu – dr Hugo Bartoneca (https://krakow.pip.gov.pl/aktualnosci/pamietamy-o-tych-ktorzy-tworzyli-historie-panstwowej-inspekcji-pracy-w-malopolsce) .
W 1-11 listopadowym nastroju odwiedziliśmy także wspomniane wcześniej warszawskie miejsca tej naszej inspekcyjnej pamięci zbiorowej, a także tradycyjnie grób pierwszego zapewne inspektora przemysłowego (a potem inspektora pracy) na ziemiach polskich Arnulfa Nawratila na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.
I cóż zastaliśmy w Warszawie? Grób Franciszka Sokala, po naszych publikacjach o jego zaniedbaniu został w 2021 r. pięknie odrestaurowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Aktualnie znowu jest zaniedbany. Leży na nim zniszczony wieniec (być może z czasów zakończenia prac restauracyjnych). Murawa grobu nie wygląda na porządkowaną również zapewne od zakończenia remontu. Nasze skromne znicze były więc jedynymi znakami pamięci o tej zasłużonej postaci.
A tablica upamiętniająca Mariana Klotta de Heidenfeldt na gmachu przedwojennego Ministerstwa Pracy (obecnie Ministerstwa Zdrowia) czyli Pałacu pod Czterema Wiatrami przy ul. Długiej – jest mocno zaśniedziała, a dostęp do niej jest wręcz niemożliwy z powodu rozrośniętego krzewu jałowca, nigdy zapewne nie przycinanego, i… wiaty na rowery wybudowanej akurat przed frontem owej tablicy. Wygląda na to, że nikomu na tej tablicy nie zależy, a jakiekolwiek nią zainteresowania nie odnotowano od wielu, wielu lat…
Dlaczego o tym piszemy? Hmm…
We Lwowie było normalnie, niepowtarzalny nastrój Cmentarza Łyczakowskiego w ostatnich promieniach zachodzącego słońca i bardzo nieliczne w tym roku światełka pamięci na grobach wielkich Polaków. Także na grobie Arnulfa Nawratila.
Non omnis moriar?
Zostaw odpowiedź
Musisz się zalogować aby zostawić komentarz.