Refleksje byłego Głównego Inspektora Pracy.
W najnowszym, wrześniowym numerze miesięcznika „Praca i Zdrowie”, zamieszczono obszerny wywiad, udzielony red. Bartoszowi Reszczykowi przez Panią Anną Tomczyk, byłego Głównego Inspektora Pracy.
Jest nam bardzo miło, że poglądy Stowarzyszenia Inspektorów Pracy Rzeczypospolitej Polskiej, prezentowane konsekwentnie od samego początku działalności – są w wielu sprawach tożsame z poglądami byłego Głównego Inspektora Pracy. Takie sprawy to np. zmniejszenie biurokracji, poprawa przepływu informacji, kadencyjność, zmiana archaicznych struktur, odejście od ilościowego podejścia do pracy, zmiana systemu podejmowania decyzji, odejście od tzw. uniwersalności inspektorów na rzecz specjalizacji, inwestowanie w pracownika, lepsze wynagradzanie najbardziej efektywnych inspektorów poprzez zmiany w granicach istniejącego budżetu itp.
Ciągle mamy nadzieję i nadzieja ta rośnie, że te i inne problemy uda się rozwiązać przez widoczne już działania podejmowane przez obecnego Głównego Inspektora Pracy – Panią Iwonę Hickiewicz we współpracy z partnerami społecznymi oraz przy wsparciu Rady Ochrony Pracy.
Poniżej zamieszczamy wybrane fragmenty wypowiedzi Pani Anny Tomczyk na tematy stanowiące obszar zainteresowań SIPRP, zapraszając do zapoznania się z całością publikacji.
[…] Inspekcja musi wyjść do ludzi, ponieważ im właśnie służy. […] Ludzie nie potrzebują liczb, słupków, a na to kładziony jest w inspekcji nacisk. […] inspekcja musi się przeorganizować – z wykonywania, realizacji zadań na efektywność działania. […] Mówimy o instytucji, która ma określoną liczbę lat, historię i tradycję. Funkcjonowała także w poprzednim systemie. Wszyscy, którzy tam pracują, muszę użyć tego słowa, są tym skażeni […]Aby dokonać zmian, potrzebny jest dobry plan. Nie da się stworzyć go w pojedynkę, wymaga stworzenia zespołu i żmudnej pracy logistycznej. Konieczna jest potężna burza mózgów. Takiego planu nie da się wdrożyć w jeden dzień. Mamy do czynienia z potężną strukturą, którą trzeba przebudować – mam tu na myśli „przebudowę” w strukturze myślenia ludzi, mentalną. […] Nie da się dłużej zarządzać tą instytucją zarządzeniami, okólnikami, przepływem pism, oczekiwaniem na opinie itd. Oczywiście, opinia musi przejść przez wiele rąk, bo nie każdy jest specjalistą we wszystkich dziedzinach, ale nie dajmy się zwariować. […] To może zabrzmi kontrowersyjnie, ale jestem przekonana, że tu potrzebne jest zarządzanie podobne do zarządzania sprawnie działającą korporacją. Uważam, że jest to możliwe, co więcej – niezbędne. Ale wymaga czasu. I – na tym etapie – akceptacji i zgody na taką przemianę. A tu konieczne jest uwolnienie się od wpływów. […] w mojej dzisiejszej sytuacji może nie zabrzmieć to wiarygodnie, jestem zwolenniczką kadencyjności. […] Tak, aby główny inspektor pracy nie musiał się bać podejmowania decyzji, bo w perspektywie następnego dnia może go już na tym stanowisku nie być, ponieważ komuś się to nie spodoba[…].Nie można mówić, że ta instytucja pozbawiona jest wpływów zewnętrznych, one są. I kadencyjność dałaby możliwość rozwinięcia skrzydeł. Przez rok nie można zrobić wszystkiego. […] Zmieniły się czasy, zmienił się rynek, także oczekiwania społeczne. Potrzebny jest nowoczesny menadżer. Sama tak pokierowałam ścieżką rozwoju osobistego, by właśnie takim menadżerem zostać, stąd m.in. moja nauka zarządzania. Inspekcja powinna iść w kierunku quasikorporacji, w której stawia się na lidera, nowoczesnego zarządcę, realizującego nowoczesne założenia metodyczne. Tymczasem mamy […., jak już mówiłam, archaiczny system przepływu informacji i podejmowania decyzji. To system bezpieczny. Jednak aby poprawić efektywność, inspekcja stoi przed koniecznością modernizacji zarządzania. […] Reorganizacja jest konieczna także na poziomie zachęty do pracy, motywacji. To, że pieniędzy na to nie ma, nie jest w pełni zależne od głównego inspektora pracy. Jak pokazały ostatnie lata, nie ma on zbyt dużego wpływu na ostateczny kształt budżetu. Tymczasem w inspekcji jest mnóstwo znakomitych słabo wynagradzanych fachowców. Właśnie ze względu na tak ustalany budżet szef inspekcji niewiele może zrobić w tej sprawie. Być może konieczna jest więc innego rodzaju reorganizacja – zmniejszenie liczby zatrudnionych na rzecz specjalizacji, by uzyskać – w ramach tego samego budżetu – więcej pieniędzy dla fachowców. Przy dzisiejszym rynku pracy nie da się pracować „ludźmi od wszystkiego”, nikt nie zna się na wszystkim. To właśnie zmiany na rynku wymuszają specjalizację. Mówiliśmy o budownictwie i branży paliwowej, chemicznej, inspektor pracy kontrolujący te obszary musi być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem. Potrzebne są szkolenia, inwestowanie w takiego człowieka. Inaczej się nie da. Po prostu. […] Siłą tej instytucji są ludzie. Ja po prostu lubiłam tam przychodzić, nawet nie będąc głównym inspektorem pracy. Bo wielu z nich, mimo że nie są wynagradzani stosownie do jakości i ilości pracy, to pasjonaci. I nawet bez tych zachęt będą wykonywać swoje obowiązki, ponieważ kochają to, co robią. Oni w pewnym sensie tworzą coś na kształt rodziny. Rozmawiają nie tylko na tematy profesjonalne, wielu łączy szczera przyjaźń. To truizm, ale ludzie są kapitałem tej instytucji.
komentarzy 9 do wpisu “Refleksje byłego Głównego Inspektora Pracy.”
19 września 2012
Och – jakże późno te stwierdzenia.
Droga Pani Aniu niestety „Nie słowa lecz czyny…..”
21 września 2012
Kapitałem tej instytucji – według mniemania co niektórych, jest ADMINISTRACJA i obsługa, a nie inspektorzy pracy.
22 września 2012
Trudno uwierzyć, że Główny Inspektor Pracy niewiele mógł i niewiele może zrobić w instytucji, którą kieruje oraz że nie jest w stanie wprowadzić w PIP zmian na lepsze. Podstawa to chcieć to zrobić, a chcieć to móc!
22 września 2012
Szkoda, że o potrzebnych zmianach w funkcjonowaniu Urzędu mówi się dopiero po dymisji, a nie wówczas kiedy kierując Urzędem można je było zacząć wdrażać. Rok czasu to nie tak mało na wprowadzenie zmian, a przynajmniej ich zainicjowanie. Ciekawe jakie zmiany udało się wprowadzić przez ten czas byłej Głównej Inspektor Pracy?
23 września 2012
Co do efektywności działania – polska inspekcja pracy tworzona była na wzór inspekcji angielskiej. Prawodawstwo angielskie sprawia, że inspektor pracy stanowi inspektora organem doradczym pracodawcy – a nie jak w Polsce inspektor jest biczem na pracodawców. Trzeba zmieniać podstawy działania inspekcji pracy; trzeba odejść od spraw spornych, których i tak inspektora pracy – w poczuciu zachowania przepisów prawa, nie prawa rozstrzygać; trzeba odejść od mobbingu. Należy zająć się na poważnie legalnością zatrudnienia i przestrzeganiem przepisów bhp.
23 września 2012
O jakich ciemnych siłach wspomina Pani Tomczyk? Aż strach pomyśleć. Podobno Prezydent Kaczyński chciał na nowo tworzyć PIP, aby uwolnić ją od tzw. „wpływów historycznych”. Czyżby chodziło o to samo. Dopuście do decydowania ludzi nie uwikłanych.
23 września 2012
Ludzie, w centrali waszej instytucji pracuje pewnie ponad 200 osób. I nie ma z kim gadać. Popatrzcie we własnym miesięczniku dostępnym w sieci w jakich kontekstach występują ludzie z waszej centrali. Goszczą, obradują, przecinają wstęgi, biorą udział, wręczają. Cofnijmy się do późnego Gierka. Artykułów merytorycznych nie są w stanie niestety stworzyć. A gdzie stąd do jakiegoś pomysłu na siebie.
30 września 2012
Szkoda że to tylko mowa trawa. Była Pani Głównym Inspektorem Pracy i część z omawianych rzeczy można było „załatwić”. Niestety czas minął i nic wielkiego nie pozostało. Wyjaśniło się także to że z wynagrodzeniami nie mamy co liczyć na poprawę przez kolejne 4 lata – bo tu pracują pasjonaci, a ci mogą robić to co robią i za darmo.
30 września 2012
Jeszcze na przyszłość dla Pani Ani przytoczę cytat z Walta Disneya „Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania.”